czwartek, 26 stycznia 2012

The winner is... Agnes from Holland...


Z uwagi na wielkie zasługi dla kultury i tradycji żydowskiej, jest wysoce prawdopodobne, że Agnieszka Holland dostanie w końcu Oskara.
Prawdę mówiąc filmowe środowisko amerykańskich Żydów,  lubi umartwiać się i oglądać „w koło Macieju“ Holocaust podawany w każdej formie, niezależnie od reżysera, toteż nagradza każdy film o tej tematyce.

Hollandowa wyczuła koniunkturę i koleny raz próbuje bez wazeliny znaleźć się w ciemnej i przepastnej... jaskini rodaków zza oceanu.
Po gniocie pt. Europa, Europa, który przez środowisko Żydowskie został całkowicie negatywnie odebrany, reżyserka pokutowała przez dwadzieścia lat i dopiero teraz powróciła kolejnym „holocauststory“.

Wychowana w komunistycznej rodzinie, stalinowskiego propagandzisty i oficera NKWD – Henryka Hollanda, bardziej związana jest w rzeczywistości z rodzimą Żydokomuną, niż ze zwykłym tradycyjnym żydostwem, ale to holywoodzkim rabinom od X muzy nie przeszkadza.
Żyd jest Żyd i nie ma znaczenia czy komunista czy ortodoksyjny.
W końcu nawet komunista nie instalował tego komunizmu u siebie, tylko u gojów.
To go tłumaczy.

Dla ciemnej historycznie jak tabaka w rogu amerykańskiej społeczności produkuje się specjalne wyimaginowane historie, zdarzenia, sytuacje z super bohaterami pochodenia semickiego.
O ile w kinie rodzimym amerykanie dopuszczają np. komedie romantyczne oraz pierdoły z gatunku „zabili go i uciekł“ , to prezentowane jako „nie angielskojęzyczne filmy“  przeważnie europejskiego pochodzenia, muszą, by zdobyć nagrodę zawierać watek żydowskiej zagłady, a w najgorszym przypadku choćby  ośmieszać gojów.

W taki nurt wstrzeliła się Hollandowa, która ma już za sobą wykpiwanie gojów (niemiłosierny gniot, ośmieszający ks. Popiełuszkę „Zabić Księdza“) a teraz upawia holocauststory.

Gratulując już teraz reżyserce zdobycia Oskara, pozwolę sobie podpowiedzieć sposób na zdobycie kolejnych nagród w przyszłości.
Winna tworzyć remake’i swoich nie najlepszych „dzieł“ i teraz nadać im charakter czysto filosemicki.
I tak np.:
Tewje Bielski – prawdziwa historia (poprzednio: Janosik. Prawdziwa historia)
Tora mistrza (poprzednio: Kopia mistrza)
Dowody Holocaustu (poprzednio: Dowody zbrodni)
Sara wraca do domu (poprzednio:  Julia wraca do domu)
Strzał w serce rabina (poprzednio: Strzał w serce)
Goldman Dreams (dawniej: Golden Dreams)
Talmudyczny ogór (dawniej: Tajemniczy ogród)
Zabić rabina (dawniej: Zabić księdza)
Gojowe żniwa (dawniej: Gorzkie żniwa)
Pocztówki z Lubartowa (dawnej: Pocztówki z Paryża)
Gojątka (dawniej: Gorączka)...
Sukcesy murowane.

8 komentarzy:

  1. W filmie W ciemności jest już "bohaterska" postać na wzór Tewje Bielskiego (zabija Niemca), którą przedstawia się tam jako..."żydowskiego partyzanta". Tylko lasu w pobliżu nie ma. Tragifarsa normalnie..

    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Ferdynand Celine sie klania...

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzepka.
    Niczym żydowski gajowy - dwa psy na tarczy, jeden szczeka drugi warczy..."
    Pewnie tego Niemca nie zabił, tylko opluł, gdy ten stał tyłem.
    Trudno być dobrym partyzantem, tam gdzie nie ma lasu!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ferdinand Celine
    Pozdrawiam i odkłaniam się!

    OdpowiedzUsuń
  5. A propos Ferdinanda, to cenzura w internecie "ma sie dobrze". Na prozno wczoraj szukalem rubasznego eseju "Hollywood" w wersji angielskiej...

    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy pisze...
    cóż, poprawność polityczna...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. E tam, od razu Celine ...
    Yarrok to Yarrok, ma swój styl :)

    Rufus

    Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tylko skojarzylem "klimaty hollywoodzkie"...poza tym nowe tytuly YARROKA do starch filmow blyskotliwie i trafnie interpretuja groteskowa tfu...rczosc rezyserki H. i wielu, wielu innych tfu...rcow
    z prochnialego lasku.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń