Mino sobotniego popołudnia i czasu, który wypełniać winien zasłużony wypoczynek, zmuszony byłem niestety pojechać do pracy.
Taka robota, takie pieskie życie.
Podobnie jak w normalny dzień powszedni wsiadłem do metra i jak zawsze oddałem się lekturze informacji wyświetlanych na ekraniku monitora w wagonie. Właściwie czynię to tylko z nudów i dla śmiechu, bowiem serwis wiadomości w warszawskim metrze przygotowuje redakcja „GW”, która z sobie tylko właściwym urokiem stara się wtłoczyć do głów czytelników jak najwięcej głupoty i prosowieckiej propagandy.
Jadę i czytam. Ble, ble, ble... Ziobro zapłaci…. Ble, ble, ble…. Prezydent przegrał... itd. itp.
Wszystko papka i sokorsczyzna łączona z urbanizmem.
Jedyny na prawdę istotny i ciekawy fragment informacji pojawił się dopiero po dobrych kilku minutach. Podczas krótkiej reklamówki samej „Gazety Wyborczej” przeczytałem: „Michnik: Bałem się jak diabli, że tę demokrację przegramy”.
Majstersztyk i perfekcja informacyjna w jednym zdaniu. Ponadto wreszcie nazwanie przez „GW” rzeczy jakimi są i do tego po imieniu.
Z krótkiego zdania (tytułu) wynika mianowicie, że to głównie diabli bali się o tę demokrację. Znaczy to, że ta demokracja, lansowana przez oberredaktora i jemu podobnych, to taka szatańska demokracja, której udało się wreszcie zwyciężyć mimo obaw naczelnego „GW” i ku uciesze całego „diabelstwa”.
„Michnik: Bałem się jak diabli, że tę demokrację przegramy” jest tytułem wywiadu innego „pulitzera” niejakiego Jacka Żakowskiego ze swoim guru. Materiał ukaże się ponoć w najnowszym wydaniu świątecznej „Polityki” oraz we fragmentach, oczywiście również w świątecznym wydaniu „GW”.
My o Narodzeniu Pańskim i cieple płynącym z rodzinnych świąt, a postkomuna o diabłach.
Strzał w dziesiątkę i wielkie dzięki za szczerość.
P.S. Sam tekst jest nic nie wart – tumańska papa. Za to tytuł – pierwsza klasa.
Ja wiem, że to ich lizanie się po tyłkach jest jak najbardziej po linii wytyczonej przez Nadredaktora Adama ale czy to nie podchodzi juz aby pod pornografię?
OdpowiedzUsuńW dodatku mam pewne obawy, że ciamkająco-sapiący redaktor Żakowski z nosem pomiędzy pośladami Adasia może mieć poważne problemy z oddychaniem, co w dalszej kolejności może doprowadzić do niedotlenienia mózgu i związanych z tym problemów z percepcją i tak już dość wykoślawionej przez polskojęzyczne media rzeczywistości.